Od zawsze ciągnęło nas „gdzieś” - gdzieś za miasto, za województwo, za granicę. Nie umiemy zbyt długo usiedzieć w miejscu. Kiedy syn był przedszkolakiem czasem „urywaliśmy się” w tygodniu, ale gdy nadeszła szkoła pozostały głównie wypady weekendowe. Kiedy drugi czy trzeci weekend z rzędu spędzamy w domu, a tak się dzieje najczęściej zimą, każde z naszej trójki zaczyna „nosić”. Kręcimy się, mędzimy jak mawia moja mama, aż w końcu pada hasło: Może chociaż jakieś muzeum? Może jakiś zamek gdzieś niedaleko jeszcze przeoczyliśmy? Jeździmy i chodzimy sporo, zazwyczaj ogarniamy to wszystko weekendowo, czasem nieco dłużej. Czyli tak jak może każdy z Was :-)
Zapraszamy we wspólną podróż z nami przez nasze weekendowe wyprawy.