Kiedy miałam jakieś 7 – 8 lat byłam z tatą na feriach wiosennych w Spale. Poza wspomnieniami dzików, które objadały nas z drożdżówek przeznaczonych na II śniadanie, tuż przy wejściu do stołówki, pamiętam zapach wielkiego tartaku i bunkry. Była to jakaś zorganizowana wycieczka, pamiętam, że szliśmy wzdłuż tego niekończącego się tartaku (ach ta perspektywa dziecka) aż w końcu doszliśmy do bunkrów. Schron kolejowy był wówczas dostępny tylko częściowo, bo reszta była pod wodą. Po tych dwudziestu paru latach postanowiłam odwiedzić je ponownie, ponieważ doczytałam się, że zostały osuszone i można je zwiedzać w całości. Nie obyło się bez przygód bo w przeddzień naszej wycieczki po Polsce szalały wiatry i burze i kiedy dojechaliśmy na miejsce okazało się, że w bunkrach nie ma prądu. Dzięki temu zwiedzanie było jeszcze fajniejsze, bo z latarkami. Aura tajemniczości. Boo! Boo!
Schron kolejowy i bunkry w Konewce powstały podczas II wojny światowej w celu zapewnienia ochrony pociągów sztabowych przewożących hitlerowskich dowódców do Naczelnego Dowództwa Wojskowego, które mieściło się w Spale. Schron kolejowy ma długość 380m i mógł pomieścić pociąg sztabowy o długości 12-18 wagonów. Nigdy jednak żaden pociąg sztabowy do tego schronu nie wjechał, a wykorzystywano go jako magazyn amunicji. Można zwiedzać cały schron kolejowy wraz z bunkrami technicznymi.
Dodano 18 listopada 2017